Sobota 23 pażdziernika o piątej rano wyruszyłam z blisko piećdziesięciorgiem chętnych na kolejny organizowany przeze mnie w ramach mojej pracy zawodowej wyjazd. Tym razem, mimo że nie towarzyszyły nam osoby duchowne, pielgrzymowaliśmy do dwóch sanktuariów maryjnych - Gidli i Częstochowy. Pierwsze miejsce kultu, położone na częstochowskiej wsi czci Matkę Boską w postaci wyoranej z ziemi przez miejsowego chłopa w 1516 roku maleńkiej ledwie dziewięciocentymetrowej kamiennej figurki Marii z Jezusem. Niezwykła moc Matki Gidelskiej jest udokumentowana zapisami w klasztornych księgach, posługujących w tym miejscu od cztrech stuleci Dominikanów. Setki spisanych uzdrowień ciała to dowód przede wszystkim niezwykłej wiary tych co doznali łaski, co podkreślał oprowadzający nas Ojciec Dominikanin.
W samo południe dotarliśmy na Jasną Górę - naszego narodowego sanktuarium. Z przewodnikiem zwiedziliśmy skarbiec i bastion św. Rocha , by potem indywidualnie cieszyć się wizytą u Czarnej Madonny - zostać na Jasnej Górze aż do godziny dziesiątej wieczór, by po Apelu Jasnogórskim wyruszyć w drogę powrotną. Myślę, ze mimo zmęczenia wróciliśmy pełni duchowej siły, umocnieni zawierzeniem swych radości i trosk Jasnogórskiej Pani.
Czym są dla mnie wycieczki, które organizuje jako bibliotekarz i animator środowiskowy pobiedziskiej biblioteki? Na pewno nie są tylko wykonywaniem obowiązku służbowego... Zwykle poddaje jakiś pomysł wyjazdu, czy też odpowiadam na potrzebę zainteresowanych. Wyjazd poprzedza duża liczba telefonów, wysłanych i odebranych maili. Finalizuję konieczne uzgodnienia, lista chętnych czasem przewyższa możliwości, czasem nagle chudnie.. . Korzystam z miejscowego, pewnego i doświadczonego przewoźnika - i bezpiecznie podróżujemy z Janem Musielakiemm lub jego synami Damianem lub Maciejem. Przez cztery lata udało się mi zorganizować kilkadziesiąt wyjazdów. M.in byliśmy na Mazurach, nad Baltykiem, w Warszawie, w licznych muzeach, skansenach, kościołach, sanktuariach. Jeździmy do kina i teatru, piknikujemy by przede wszystkim cieszyć się obecnością drugiego człowieka i to w mojej pracy najbardziej mnie cieszy i daje satysfakcję.
Spotykam się z życzliwością i pomocą, wspiera mnie dyrekcja , koleżanki z pracy. Angażują się uczestnicy. Tak jak we wczorajszym wyjeździe p. Marlena Chrobot, która przygotowała maryjny repertuar pieśni i w drodze nadawała ton wspólnemu śpiewaniu.
Tych gestów zaangażowania jest wiele, są bezinteresowne. To takie wspólne budowanie lepszej rzeczywistości. Nasze wyjazdy staram się, aby były jak najbardziej ciekawe, atrakcyjne krajoznawczo, turystycznie. Ale to nie jest w moim pojęciu ich główny cel. Celem jest zawsze relacja człowieka z człowiekiem, by ludzie stawali się sobie bliższymi.