wtorek, 23 października 2018

D'Hont - za co nam to zrobiono?

Szanowni, 

wyborczy wyścig powoli dobiega do końca, jeszcze upłynie  kończąca się kadencja 2014-2018 i rozpoczną prace nowo wybrani, z których część ma już doświadczenie, a część wejdzie w nowe obowiązki. 

Dziękuję Moim Wyborcom, dziękuję drużynie, która wspomogła mnie w trudnej roli kandydata w najtrudniejszym rodzaju wyborów - wyborach proporcjonalnych. 

A wszystko to przez metodę wyłaniania  radnych,  którą wykorzystuje się do liczenia głosów  w wyborach parlamentarnych i samorządowych (w gminach powyżej 20 tys mieszkańców, w powiatach i sejmikach).
A wszystko to przez Victor D’Hondta - belgijskiego prawnika, który w 1878 roku wymyślił metodę liczenia głosów w wyborach do belgijskiego parlamentu. I trwa to do dzisiaj - bo partie korzystają z tego przelicznika i w niewielu miejscach na świecie postawiono na jednomandatowe okręgi wyborcze, gdzie po prostu głosuje się na człowieka, a nie na partie...

Metoda przedstawia się pokrótce tak (za Wikipedią): 
W metodzie tej dla każdego komitetu wyborczego, który przekroczył próg wyborczy, obliczane są kolejne ilorazy pomiędzy całkowitą liczbą głosów uzyskanych przez dany komitet a następującymi po sobie liczbami naturalnymi, czyli tzw. ilorazy wyborcze. O podziale miejsc pomiędzy komitetami decyduje wielkość obliczonych w ten sposób ilorazów. Można to przedstawić wzorem:
gdzie:
 – wielkość danego ilorazu wyborczego,
 – całkowita liczba głosów oddana na dany komitet w wyborach,
 – kolejne liczby naturalne ≥ 1.
Tak więc dla każdego komitetu liczba uzyskanych głosów jest dzielona kolejno przez  W ten sposób uzyskuje się malejące wielkości , które porównywane są następnie z wynikami wszystkich komitetów biorących udział w wyborach i szeregowane w kolejności od największej do najmniejszej. Mandaty przydziela się zgodnie z określoną w ten sposób kolejnością, poczynając od najwyższego wyniku do najniższego, aż do momentu, gdy liczba dostępnych miejsc zostanie wyczerpana.

Wyjaśniam próg wyborczy to 5%. 

By więc startować w wyborach do powiatu, skrótowo rzecz ujmując komitety muszą wystawiać listy, gdzie ludzie walczą o wspólny wynik, ale także między sobą o jak największą ilość głosów. 

Moje doświadczenie pokazuje, że bardzo trudno zbudować drużynę, która by to rozumiała. W tym roku miałam olbrzymie szczęście, że działaliśmy jak sztafeta, zabrakło nam szóstego, który by przyłożył się do sprawy, ale piątka pracowała wspaniale. Wyniki listy są bardzo dobre. Wygraliśmy w okręgu. 
Zdobyliśmy 
NdP - 5275 głosów
za nami 
PO  4365 głosów
PIS 4115 głosów
PSL 3373 głosy ....

Rozkład mandatów - wszyscy po jednym....

Indywidualnie my kandydaci z Niezależnych dla Powiatu mamy 3 i 4 wynik ( a okręg czteromandatowy) więc naturalnym wydawałoby się, że wchodzimy we dwoje. Mój wynik 1851 głosów, Łukasza Szała - 1744. Mandat uzyskuje tylko ja. 
Jest mi niewymownie przykro, bo młody kandydat to niezwykła postać, już z doświadczeniem radnego gminnego, ze społecznikowskim zacięciem i doświadczeniem. I taki człowiek przepada.  
Wysiłek i zaangażowanie obrócone w niwecz. Bo w 1878 pan D'Hont coś wymyślił. Jest to niesprawiedliwe i przekreślające głosy wielu wyborców. 

Jestem i będę za JOW-ami, tylko nie ma szans na zmianę zasad wyborczych.
Jako społeczeństwo nie interesujemy się tym, a partyjnym politykom taki system bardzo pasuje. 

Jeszcze raz drużyno - Łukasz Szał, Dorota Kaczmarek, Anna Perdoch, Krzysztof Schmeidel pięknie było z Wami startować. Obiecuję, że jestem na każdy Wasz sygnał,  gotowa do działania.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz